sobota, 8 lutego 2014

02.07 Piątek- coraz bliżej weekend- pierwsza impreza w mieszkaniu

Dzień dobry. Właśnie jem śniadanie i spóźniam się na wykład. Na zajęciach z organizacji koleś mówił nam o pierwszym z 7 podejść do psych organizacji- idzie zgodnie z planem, który opowiedział nam wczoraj. Pierwsze to Taylorism- scirntific management. Czyli w skrócie zwiększyć efektywność na podstawie naukowych danych. Czyli to co się aktualnie dzieje w sieciówkach Fast-foodów. Po omówieniu puścił nam z youtuba film Charlie Chaplin Times- Factory Science. Kupa śmiechu. Znów w grupach, mieliśmy wypisać jakie znaleźliśmy w nim przejawy Tayloryzmu. Na psych pamięci oprócz Spanglisha kobitki doszedł 1,5 h film- oczywiście po Hiszpańsku. Bo po co podczas zajęć po angielsku puścić film po angielsku. To by było za łatwe. I jeszcze mieliśmy na koniec zajęć oddać opis przypadku… O wikipedio- wielbię Cię! Film był o Clivie Wearingu, który ma tylko 7-30 s pamięć. Ma amnezję wsteczną i następczą. Jest muzykiem i ma zjedzony przez wirusowe zapalenie mózgu hipokamp (część mózgu odpowiedzialna za pamięć). To ciekawy przypadek z psych pktu widzenia, bo nie pamięta zdarzeń, a jednak umie grać na pianinie, bo dotyczy to innego rodzaju pamięci. Ogarnia muzykę dłużej niż pamięta zdarzenia (pamięta 7-30 s, a utwory mają po kilka minut). Sami zobaczcie jak to dziwne. Jeśli jego żona wyjdzie, chociaż na chwilkę to on ją wita z taką radością jakby się nie widzieli jeszcze tego dnia, albo przez jakiś długi czas.  http://www.youtube.com/watch?v=Vwigmktix2Y Prawie nic nie rozumiałam z filmu, ale wywikepediowalam gościa i jakoś pocisnęłam xD Film potraktowałam jako lekcję języka. 
Po zajęciach poszłam wywiedzieć się do p. Sylwii czy mogę dobrać anglojęzyczne przedmioty z programu uczelni powiązane z pr, ale z innego wydziału. Dla niej bez problemu. Więc przejrzałam oferty. Myślę czy coś wziąć. Mam do wyboru: z administracji: Corporate strategies, Cemercial distribution, Stretegic management of HR, Marketing comunication albo Marketing i z International Business Cross- Cultural management. Nie wiem jeszcze czy I jeśli tak to co wezmę…
Po powrocie do domu spałam 2 h, a potem wszyscy się pozamykali w swoich pokojach. Po jakimś czasie usłyszałam obiecanych gości. Pomyślałam, że nie wiem co z ta impreza, co to za goście, ilu ich jest. Weszli do salonu tym samym odcinając mi drogę do łazienki, abym chociaż coś z włosami zrobiła… No dobrze… Pierwsza impreza. Lepiej wyjść z pokoju późno niż wcale, idę!. No i poszłam, a właściwie przeszłam tylko przez drzwi i obserwowałam. 2 laski z Włoch, 1 ze... Szwajcarii??, 1 z Belgi, 2 kolesi z Belgii, no i Agata i Hugo. Od słowa do słowa, zamówiliśmy pizzę, zaczęliśmy gadać. Laski perfecto po Hiszpańsku, ludzie z Belgii po angielsku z nami, a między sobą po niemiecku. Hugo coś po francusku zaczął tworzyć… było całkiem wesoło. Możliwe, że chłopak Agaty będzie miał jakąś gitarę do zaadoptowania. Około 2 zebrali się na dyskotekę, ale nie pocisnęłam. To było na drugim końcu miasta, w środku nocy. Powiedziałam otwarcie, że nie miałam humoru na disco party. Wolę pośpiewać albo zatańczyć salsę…. I ta asertywność zadziałała xD Oni poszli, ja ogarnęłam. Usiadłam w pokoju, pomyślałam, ze w sumie fajnie było i zapuściłam błyskotliwego Pana Sherlocka Holmesa.  

(http://www.seriale.fm/sherlock)

Wygląda na to, że faktycznie Walencja jest super miejscem na Erasmusa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za Twoje wsparcie! :)